Nstępny to portret dziewczynki w brązach.
Kolejne to o ile dobrze pamiętam były cztery motyle.
Dalej nie pamiętam, który był w jakiej kolejności.
Ten kupiłam w "szmateksie" z kompletem wełny gobelinowej. Był zaczęty. Ktoś widocznie
nie miał cierpliwości.
Te trzy też są jednymi z pierwszych. Nie doczekały się jeszcze ramek, tak jak te wyżej.
I na koniec dwie zakładki.
Do miłego :)
ooo szok ile obrazow!!! ja zrobilam kilka ale kazdy jeden zajmowal mi miesiace... niesamowita jestes! swietne sa!
OdpowiedzUsuńPS. dziekuje za odwiedziny :) i pozdrawiam!
Piękne wyhaftowane obrazy, chyba musisz mieć mnustow cierpliwości, ja wyszywam bardzo niesystematycznie więc powstaje coś raz na 3 miesiące. A może masz chęć wymienić się wzorami mam trochę tego, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńprzepiekne hafciki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedzenie mojego bloga. ja również chętnie będę zaglądała do Ciebie.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Twój haft. Pozdrawiam Ilona
cuda, cuda i jeszcze raz cuda:-) szczegolnie dziewczynka w brazach przypadla mi do gustu!
OdpowiedzUsuńPiękne hafty, podziwiam zarówno talent jak i cierpliwość:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)